blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(3)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Viracocha.bikestats.pl

linki

Do Gressoney

Sobota, 13 lipca 2013 Kategoria 2. 50 - 100km Uczestnicy
Km: 88.60 Km teren: 4.20 Czas: 06:36 km/h: 13.42
Pr. maks.: 54.90 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 1634m Sprzęt: Specu Neru Aktywność: Jazda na rowerze
Do Gressoney jeździliśmy dość często samochodem, żeby pochodzić po górach. To jedno z naszych ulubionych miejsc na trekking po wysokich Alpach. Widoki są tu przewspaniałe - na majestatyczną Monte Rosę i inne pomniejsze szczyty. Drogi wiodą wśród przepięknych alpejskich łąk, po drodze często można spotkać świstaki i koziorożce. Nadszedł właściwy czas, żeby to wspaniałe miejsce odwiedzić rowerem. Auto zostawiliśmy na parkingu przed stacją kolejową w Donnas i po rozpakowaniu ruszyliśmy w dolinę rzeki Lys.


Szybko dojeżdżamy do Pont Saint Martin, skąd zaczyna się podjazd - w sumie ponad 30 km.


Trasę znamy doskonale, ale z perspektywy samochodu, kiedy to nie można się zatrzymać kiedy ma się na to ochotę, żeby popodziwiać widok. Teraz można, więc zatrzymujemy się co rusz i podziwiamy.


Każda mijana miejscowość pełna jest ciekawej, zabytkowej architektury, specyficznej dla tego regionu. Charakterystyczne drewniano-kamienne domy Walserów, kryte łupkami dachówkowymi, kamienne mostki, zabytkowe kościoły to nasze dzisiejsze atrakcje. Poniżej Fontainemore.



Ancorek będzie zwiedzał...


...jednak zrezygnował. Wolał pozować do zdjęć ;).



Nazwy miejscowości są tu w dwóch językach - włoskim i walserskim:


W Issime zwiedzamy kościół di San Giacomo a Duarf z freskami przedstawiającymi sąd ostateczny.


Nie przepadam za barokiem, ale ołtarz ze 182 figurami zrobił na mnie wrażenie.


Po zwiedzaniu zrobiliśmy sobie przerwę na śniadanie, po którym zamłóciliśmy w kółko i krzyżyk. Ancorkowi jakimś cudem udało się zremisować, w co długo nie mógł uwierzyć ;):


Następna przerwa w pięknych okolicznościach przyrody:




Po drodze spotkaliśmy Ule:






Gressoney Saint Jean jest największym i chyba najładniejszym miasteczkiem w dolinie rzeki Lys. Zadbana starówka i widok na Monte Rosę stanowią największe jego atrakcje.


Ancorek jak tylko zobaczył Monte Rosę, tak wypruł do przodu, że nawet samochody nie mogły go doścignąć ;).


Na całej trasie towarzyszyły nam również pięknie ukwiecone balkony, ogródki, a bywało, że i wozy:


Ancorek na ostatnim podjeździe przed Stafalem:


Alpejskie łąki:




Pamiątkowe zdjęcie ze świstakami, u celu naszej wycieczki w Stafal - ostatniej osadzie, gdzie właściwie, oprócz wyciągów, niewiele jest.



Na zjazd lepiej się ubrać, tym bardziej, że się zachmurzyło i mamy całkiem niczego sobie wiatr w twarz.





Wycieczka udała nam się bardzo. Z miejsca gdzie zostawiliśmy auto - na 322 m.n.p.m. wjechaliśmy do Stafal na 1825 m.n.p.m. W drodze powrotnej odbiliśmy jeszcze na Perloz i tamtejszą, boczną drogą wróciliśmy do Donnas.

Port Saint Martin - Perloz - Lillianes - Fontainemore - Issime - Gaby - Gressoney Saint Jean - Gressoney La Trinite

komentarze
Piękna wycieczka w wymagających kondycji okolicach.
Pozdrawiam
panther
- 10:35 poniedziałek, 15 lipca 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dykow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Freccia Bianca 20091 km
Szara Zimówencja 16230 km
Specu Neru 2629 km

szukaj

archiwum