Italia Środkowa i Sardynia (dzień 7)
Sobota, 13 kwietnia 2013 Kategoria 3. Powyżej 100km, Italia Środkowa i Sardynia 2013
Uczestnicy
Km: | 101.68 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Freccia Bianca | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano niechcący trafiliśmy do Porto Ercole. Droga przez Riserva della Feniglia jest fajna, wiedzie przez sosnowy las, ale trudno na nią trafić. Właściwie bez pomocy autochtonów, zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest to niemożliwe.
Na wspomnianej wyżej drodze.
I jeszcze raz.
Po wydostaniu się z Monte Argentario, postanowiliśmy pozwiedzać ruiny starożytnego miasta, o wdzięcznej nazwie Cosa. Nie powiem, żeby mnie powaliły na kolana, ale przynajmniej rozwiesiliśmy śpiwory przed muzeum i podczas, gdy my podziwialiśmy pozostałości rzymskiej metropolii ;), śpiworki nam się pięknie wysuszyły po dzisiejszym mokrym poranku na plaży. Po wizycie, postanowiliśmy już nie zbaczać do żadnych zabytków, o których wcześniej nic nie słyszeliśmy, chyba, że będziemy mieli śpiwory do wysuszenia ;).
Ancorek atakuje Cosę, w opatentowanym przez siebie sposobie noszenia kasku (na czapkę z daszkiem :).
Ancorek już w Lazio.
Po następnym odcinku drogi ekspresowej, zdecydowaliśmy, że już na pewno uciekamy na wyspę, więc czem prędzej udaliśmy się do Civitavecchia, skąd popłynęliśmy nocą na Sardynię.
Plaża przed Monte Arg.) - Porto Ercole - Ansedonia (zwiedzanie Cosy) - Pescia Romana - Civitavecchia
Na wspomnianej wyżej drodze.
I jeszcze raz.
Po wydostaniu się z Monte Argentario, postanowiliśmy pozwiedzać ruiny starożytnego miasta, o wdzięcznej nazwie Cosa. Nie powiem, żeby mnie powaliły na kolana, ale przynajmniej rozwiesiliśmy śpiwory przed muzeum i podczas, gdy my podziwialiśmy pozostałości rzymskiej metropolii ;), śpiworki nam się pięknie wysuszyły po dzisiejszym mokrym poranku na plaży. Po wizycie, postanowiliśmy już nie zbaczać do żadnych zabytków, o których wcześniej nic nie słyszeliśmy, chyba, że będziemy mieli śpiwory do wysuszenia ;).
Ancorek atakuje Cosę, w opatentowanym przez siebie sposobie noszenia kasku (na czapkę z daszkiem :).
Ancorek już w Lazio.
Po następnym odcinku drogi ekspresowej, zdecydowaliśmy, że już na pewno uciekamy na wyspę, więc czem prędzej udaliśmy się do Civitavecchia, skąd popłynęliśmy nocą na Sardynię.
Plaża przed Monte Arg.) - Porto Ercole - Ansedonia (zwiedzanie Cosy) - Pescia Romana - Civitavecchia