Do Pavii
Czwartek, 12 kwietnia 2012 Kategoria 3. Powyżej 100km, 4. Powyżej 200km
Km: | 224.04 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:41 | km/h: | 23.14 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Freccia Bianca | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na wycieczkę do Pavii miałem ochotę już od jakiegoś czasu, żeby wykosić trochę nowych gmin w tamtej okolicy.
Jechało się nieźle, mimo dość monotonnego krajobrazu, którego głównym składnikiem były kałuże ryżowe. W bezpośrednich okolicach Pavii droga się trochę zepsuła. Brak pobocza i kiepska nawierzchnia przy dużym natężeniu ruchu to nie najlepsze połączenie dla rowerzysty. W samym mieście natomiast natrafiłem na normalny, włoski chaos, a nawet rzekłbym - burdel. Gdy już mi się wydawało, że całkiem sprytnie udało mi się przemknąć, znalazłem się na obwodnicy, która radośnie zmieniła się w autostradę. Fajnie, że wkrótce, równie niespodziewanie zmieniła się w normalną drogę, bo akurat po autostradzie, to nie przepadam jeździć rowerem.
Na przedmieściach Pavii dociążyłem jeszcze rower, zakupując w Lidlu walizkę narzędzi i zadowolony z udanego zakupu pojechałem dalej.
Za Novarą zaczęły mnie gonić ciężkie chmury, ale udało mi się dotrzeć do domu przed burzą. Nie bez znaczenia był tutaj dopingujący SMS od żony o czekającym w domu zimnym, cudownie orzeźwiającym napoju na "P" :)
Widok na Pavię nad rzeką Ticino
Jedna z nowych gmin
A wieczorem trochę się pochmurzyło
Trasa:
Jechało się nieźle, mimo dość monotonnego krajobrazu, którego głównym składnikiem były kałuże ryżowe. W bezpośrednich okolicach Pavii droga się trochę zepsuła. Brak pobocza i kiepska nawierzchnia przy dużym natężeniu ruchu to nie najlepsze połączenie dla rowerzysty. W samym mieście natomiast natrafiłem na normalny, włoski chaos, a nawet rzekłbym - burdel. Gdy już mi się wydawało, że całkiem sprytnie udało mi się przemknąć, znalazłem się na obwodnicy, która radośnie zmieniła się w autostradę. Fajnie, że wkrótce, równie niespodziewanie zmieniła się w normalną drogę, bo akurat po autostradzie, to nie przepadam jeździć rowerem.
Na przedmieściach Pavii dociążyłem jeszcze rower, zakupując w Lidlu walizkę narzędzi i zadowolony z udanego zakupu pojechałem dalej.
Za Novarą zaczęły mnie gonić ciężkie chmury, ale udało mi się dotrzeć do domu przed burzą. Nie bez znaczenia był tutaj dopingujący SMS od żony o czekającym w domu zimnym, cudownie orzeźwiającym napoju na "P" :)
Widok na Pavię nad rzeką Ticino
Jedna z nowych gmin
A wieczorem trochę się pochmurzyło
Trasa: