Po ryżowiskach i do Borgosesii
Wtorek, 20 marca 2012 Kategoria 3. Powyżej 100km
Km: | 152.13 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:52 | km/h: | 22.15 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Freccia Bianca | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zupełnie przyzwoita traska mi dziś wyszła. :)
Najpierw uderzyłem na ryżowiska - pojechałem przez Santię do Vercelli. Droga trochę nudna, bo wiedzie wśród pól ryżowych, ale jechało się całkiem fajnie.
Droga wśród pól ryżowych wygląda tak:
W Vercelli zrobiłem sobie krótki postój na Colę i ciastka Ringo, które potem mi pewien ciasteczkowy potwór pożarł, ale nie uprzedzajmy faktów...:) Skoczyłem jeszcze do pobliskiego Decathlonu, gdzie dziś tylko... skorzystałem z toalety.
Decathlon w Vercelli wygląda tak:
Następny krótki postój zrobiłem sobie po około 20km. celem dokonania - jak głosi reklama - inteligentnych zakupów przy Euro Spinie. Lubię ten sklep, bo:
1. Są tanie napoje izotoniczne i parówki.
2. Mają solidną tablicę reklamową, umieszczoną w dobrym miejscu, do której można przypiąć rower.
3. Ma orario continuato, czyli nie jest zamykany około 13-tej do około 16-tej.
Dziś zamiast parówek nabyłem podsuszane kiełbaski, które to przebiegle umieściłem w Ortliebie na kierownicy i spożyłem podczas dalszej jazdy.
W Ghislarengo odbiłem na Ghemme i pokrzepiony kiełbaskami pojechałem do Borgosesii, do ulubionego sklepu rowerowego, gdzie przekazałem Simone poufną informację, że w suporcie nadal trzeszczy.
Ulubiony sklep rowerowy wygląda tak:
Został mi przyjemny zjazd do Gattinary, więc pognałem czem prędzej, nie spodziewając się najgorszego... Otóż będąc około 5km. od domu spostrzegłem zmierzającego w moją stronę Ancorka, który to:
1. Nakazał, tonem nie tolerującym sprzeciwu, wracać z nim do Borgosesii.
2. Wypił mi napój izotoniczny, pochodzący z inteligentnego zakupu w Euro Spinie
3. Teraz będzie najgorsze - pożarł pół paczki ciasteczek Ringo (smak ciemna czekolada).
A tak wygląda Ancorek w trakcie pożerania i popijania:
Wobec zaistniałej sytuacji, chcąc uniknąć konfliktu małżeńskiego na środku drogi, oddałem grzecznie ciastka i napój, po czym udałem się (równie grzecznie) z powrotem pod górę. Dalsza droga obyła się już, na szczęście, bez kolejnych przykrych incydentów.
Trasa wycieczki:
Najpierw uderzyłem na ryżowiska - pojechałem przez Santię do Vercelli. Droga trochę nudna, bo wiedzie wśród pól ryżowych, ale jechało się całkiem fajnie.
Droga wśród pól ryżowych wygląda tak:
W Vercelli zrobiłem sobie krótki postój na Colę i ciastka Ringo, które potem mi pewien ciasteczkowy potwór pożarł, ale nie uprzedzajmy faktów...:) Skoczyłem jeszcze do pobliskiego Decathlonu, gdzie dziś tylko... skorzystałem z toalety.
Decathlon w Vercelli wygląda tak:
Następny krótki postój zrobiłem sobie po około 20km. celem dokonania - jak głosi reklama - inteligentnych zakupów przy Euro Spinie. Lubię ten sklep, bo:
1. Są tanie napoje izotoniczne i parówki.
2. Mają solidną tablicę reklamową, umieszczoną w dobrym miejscu, do której można przypiąć rower.
3. Ma orario continuato, czyli nie jest zamykany około 13-tej do około 16-tej.
Dziś zamiast parówek nabyłem podsuszane kiełbaski, które to przebiegle umieściłem w Ortliebie na kierownicy i spożyłem podczas dalszej jazdy.
W Ghislarengo odbiłem na Ghemme i pokrzepiony kiełbaskami pojechałem do Borgosesii, do ulubionego sklepu rowerowego, gdzie przekazałem Simone poufną informację, że w suporcie nadal trzeszczy.
Ulubiony sklep rowerowy wygląda tak:
Został mi przyjemny zjazd do Gattinary, więc pognałem czem prędzej, nie spodziewając się najgorszego... Otóż będąc około 5km. od domu spostrzegłem zmierzającego w moją stronę Ancorka, który to:
1. Nakazał, tonem nie tolerującym sprzeciwu, wracać z nim do Borgosesii.
2. Wypił mi napój izotoniczny, pochodzący z inteligentnego zakupu w Euro Spinie
3. Teraz będzie najgorsze - pożarł pół paczki ciasteczek Ringo (smak ciemna czekolada).
A tak wygląda Ancorek w trakcie pożerania i popijania:
Wobec zaistniałej sytuacji, chcąc uniknąć konfliktu małżeńskiego na środku drogi, oddałem grzecznie ciastka i napój, po czym udałem się (równie grzecznie) z powrotem pod górę. Dalsza droga obyła się już, na szczęście, bez kolejnych przykrych incydentów.
Trasa wycieczki: